Publikacja i warsztaty, czyli grudniowe aktywności Szufladopółki

Jak uwielbiam święta, tak nie znoszę towarzyszących im zaległości. Czy nowy rok musi przychodzić właśnie po nich? Wszędzie podsumowania, plany, względnie wyzwania, a ja nie zdążyłam nawet swojej grudniowej aktywności przedstawić. Tym bardziej, że miała miejsce dzień po dniu.

Zacznę od końca. 

Zapowiadałam tutaj (klik) wydanie nowego (26) numeru kwartalnika społeczno-kulturalnego Prowincja. Niezmiennie polecam.  17 grudnia w Sztumie odbyła się promocja numeru.  Bardzo ciekawe spotkanie, prowadzone przez redaktora naczelnego z udziałem autorów tekstów (zarówno dziennikarskich jak i literackich) oraz czytelników i zainteresowanych mieszkańców miasta. Naczelny zapowiadał/przedstawiał poszczególnych autorów a następie ten albo czytał swój tekst albo opowiadał jak wyglądały nad nim prace, czasem wywiązywała się dyskusja. Naprawdę, pierwszy raz spotkałam się z taką formą i bardzo przypadło mi do gustu. A jeśli dodać, że stoły były zastawione smakołykami... ;) 
W numerze znalazły się moje trzy teksty prozatorskie: "Mama", "Coming out" i "Miłość jest brzydka".





Zaprezentuję jeden z tych krótszych:

"Coming out

Dlaczego w książkach wszystkie marynarki są tweedowe? Ubrałam cię w aksamit i boję się opublikować. Te trzy drinki wypijane codziennie po pracy nie czynią cię podręcznikowym bohaterem. Ani nawet alkoholikiem. Sprawę trochę ratują tabletki, które łykasz co rano, by wstać z łóżka. Jednak to wciąż za mało. Zdrady, jednostronnie otwarty związek to droga, która wiedzie między wersy. Próbowałam cię rozwieść, a ty wciąż nosisz obrączkę. I ten twój mąż uparł się na romantyzm i umarł. Właśnie mąż. Nie jesteś nawet facetem. Tyle niedociągnięć. Musisz zrozumieć, że to nie twój czas, za mało przeszłaś. Cierpliwości, jeszcze wyjdziesz z szuflady. Kiedyś cię stworzę, naprawdę. Na razie musisz ustąpić miejsca postom na blogu."


A propos podręcznikowego bohatera, pamiętacie mój felieton na ten temat? Jest tutaj - klik.


Dzień wcześniej natomiast (16.12) gościłam (już po raz drugi ) w Zespole Szkół Pijarskich w Elblągu. Alternatywny Elbląski Klub Literacki objął tam patronatem pierwszą klasę liceum. Każdego miesiąca jeden z klubowiczów idzie do młodzieży podzielić się tym co wie, umie i lubi robić. Grudzień należał do mnie. Nie mogłam się oprzeć i pozostałam czy raczej wprowadziłam nastrój świąt. Ale o tym, jak było piszą już sami uczestnicy.  Odsyłam więc do relacji młodych ludzi, którzy grzecznie twierdzą, że im się podobało ;).

Cytuję fragment:

"na kartkach mieliśmy zapisać trzydzieści skojarzeń ze Świętami Bożego Narodzenia. Mimo że pierwsze zadanie wydawało się dość proste, to po kilkunastu napisanych zwrotach, pomysły się nam kończyły, lecz wspólnymi siłami każdy zebrał pełną listę." 





To tyle. Teraz muszę na spokojnie zasiąść do swojego terminarza i zaplanować, co mogę i co trzeba zrobić w tym roku, a przynajmniej w najbliższym czasie. Spokojnie, Woluminy nie śpią...

5 komentarzy:

  1. Brawo Kochana! Życzę Ci w nowym roku samych ciekawych warsztatów i dobrych lektur!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wzajemnie - mnóstwa książek i ciekawych aktywności, prowadzenia kolejnych spotkań i spełnienia w ogóle. :)

      Usuń
  2. Oby 2017 był jeszcze owocniejszy :D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to liczę. W ogóle to chyba mam do Ciebie sprawę... :)

      Usuń
  3. Udany tydzień nowego roku już niemal za nami, mam nadzieję, że kolejne tygodnie również dostarczą nam mnóstwa satysfakcji. :)
    Nie wiedziałam nic o tym kwartalniku, a przecież tak dobrze wpisuje się w moje zainteresowania, muszę się mu bliżej przyjrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń