Dom - (nie)bezpieczna przystań - Insytut, Jakub Żulczyk

Tytuł: Instytut
Autor: Jakub Żulczyk

Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 240



Dom - (nie)bezpieczna przystań


 "Mam na imię Agnieszka. Moje mieszkanie ma na imię Instytut. Dwanaście godzin temu zostałam w nim uwięziona. Mój dom jest moim więzieniem. Nie mogę z niego wyjść. Nikt nie może do niego wejść."


Tak jest opis na okładce i takimi słowami zaczyna się książka. A właściwie nie, tak zaczyna się narracja głównej bohaterki. Prologiem jest artykuł z gazety informującym o tym, że w jednym z krakowskich mieszkań znaleziono zwłoki ośmiu osób, w tym najprawdopodobniej właścicielki - czyli naszej głównej. bohaterki. Potem rzeczywiście dowiadujemy się, że ona i jej znajomi zostali uwięzieni w mieszkaniu, więc wszystko wskazuje na to, że autor zdradził nam koniec na początku. A mimo to czyta się dalej... To największy plus - książkę czyta się ekspresowo, akcja wciąga, choć są elementy drażniące, ale o tym za chwilę. 
Choć akcja rozgrywa się  jednym miejscu i w ciągu kilkunastu godzin, wspomnienia i rozmyślania głównej bohaterki, przenoszą nas w różne okresy jej życia. Bardzo mi się podobało i moim zdaniem udało się autorowi. Stopniowało dowiadywaliśmy się więcej o jej przeszłości i o niej samej, a nawet w pewnej chwili wydawało się, że wiem dlaczego została uwięziona. Czy miałam rację? Okazało się, że się myliłam. Więc kolejny punkt dla Żulczyka. (Zdradzam moje przeczucia w recenzji SPOILerowej)
Głowna bohaterka dobrze wykreowana, co nie znaczy, że pałam do niej sympatią. 35-latka  z mentalnością 
świeżo upieczonej studentki, dla której grunt to dobra impreza. Nieodpowiedzialna jako matka, co sprawiło, że wcale nie było mi jej żal. Jej nie, ale córki tak. Właśnie o to chodzi, że drugiej strony była pokazana jako zakochana w swojej córce z wzajemnością. Dziewczynka kochała ją, uważała za przyjaciółkę.  I tu zaczynają się schody... w fabule, a dokładniej wady książki
Było w niej dużo naciągania.... Akcja się toczy - ok. Teoretycznie wszystko ma ręce i nogi. Ale właśnie wspomniane relacje z córką, decyzja Agnieszki o rozłące z dzieckiem, nieudane próby ucieczki z więzienia, i sam powód przetrzymywania lokatorów, naprawdę można było wymyślić inaczej. Sama końcówka przewidywalna, bynajmniej nie z powodu wycinku z prasy na początku książki, a może właśnie dlatego...  Ogólnie z tego mogło wyjść coś naprawdę na najwyższą półkę tudzież 10 gwiazdek, ale miałam wrażenie, że autor w jednej chwili dał z siebie wszystko, a w drugiej machnął ręką. Jakby  wymyślił sobie akcję, ale sam  nie wiedział jaki jest powód uwięzienia bohaterów i na koniec napisał cokolwiek.

Więcej nie powiem. I przypominam o moim nowym cyklu - Recenzja SPOILerowa.  Tam mówię dużo więcej i zapraszam do dyskusji nad książką jeśli ją przeczytaliście - tam będziecie mogli nad nią ochać i achać, względnie zmieszać z błotem. Tam nikt nie będzie miał pretensji o spoilery, bo tam dyskusje nad przeczytaną książką właśnie się rozchodzi :)


Ocena tradycyjna: 6/10
Moja ocena: półka

***
Ta książka bierze udział w wyzwaniu "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz